czwartek, 13 listopada 2014

Pomoc męża.

Jestem szczęśliwa, że mam Męża. Jestem szczęśliwa, że mam TAKIEGO Męża. Nawet o kimś takim nie marzyłam... Jesteśmy razem ponad 5 lat, jako mąż i żona rok i 3 miesiące. I te lata są najwspanialszymi latami w moim życiu.
Od samego początku wiedziałam, że będę mogła na niego liczyć. Pomaga we wszystkim, stara się, by było jak najlepiej. Zawsze to doceniałam, ale jeszcze większą wartość zyskało to po urodzeniu Filipa. Bałam się, że tacierzyństwo go przerośnie, że będzie "uciekał" do innych zajęć, że będzie szukał wymówek, że zostanę ze wszystkim sama. Niepotrzebnie się martwiłam :) Jest wspaniałym ojcem! Wracając z pracy pierwsze co robi, to biegnie się przywitać z synem, zabawia go, rozmawia z nim, przytula i całuje.. Coś wspaniałego :)
Widokiem, którego nigdy nie zapomnę, jest moment, w którym przewieziono mnie do sali pooperacyjnej, gdzie czekała na mnie mama i zapłakany mąż z Filipkiem na rękach.. Po prostu coś we mnie wtedy pękło i ryczałam jak głupia razem z nim.. Oczywiście ze szczęścia! Nasz Syn, wyczekiwany, upragniony, najpiękniejszy na świecie w końcu był z nami! Mama gdy wspomina tą sytuację, zawsze ma łzy w oczach.. Mówi, że nigdy nie widziała mojego męża w takim stanie- radość, wzruszenie, szczęście.. ciężko to opisać.. :)
Mąż stara się jak może- gdy jest w domu, rano wychodzi z Filipkiem z sypialni, bym mogła odespać nocne wstawanie. Nawet jeśli jest to godzina jest ona zbawienna, bo wiem, że syn jest w dobrych rękach i nie muszę zrywać się z łóżka na każde zakwilenie. Czasem i popołudniu dzięki temu udaje się urwać godzinkę na jakąś drzemkę. Mam również w ciągu dnia "czas dla siebie"- mogę pomalować paznokcie, zrobić make-up, poczytać książkę, nadrobić zaległości w Internecie, czy chociażby oglądać seriale w TV. Oczywiście mąż też ma czas dla siebie, żeby nie było, że go tak wykorzystuję ;)
Myślę, że dzięki takiemu podejściu jest nam dużo łatwiej. Nikt nie chodzi niewyspany, umęczony, każdy ma w ciągu dnia chociaż chwilę tylko dla siebie.
Wiadomo, że nie codziennie jest tak kolorowo, bo trzeba posprzątać, ugotować obiad, poprać, poprasować, ale dużo łatwiej i szybciej idą te czynności, gdy nie trzeba co 2 minuty podchodzić do wózka czy łóżeczka, by podać wypluwany smoczek, czy nakręcić pozytywkę.
Także.. jestem szczęśliwa, że mam TAKIEGO męża.

A Fifciu na pewno jest szczęśliwy, że ma takiego Tatę. :)

3 komentarze:

  1. Moje maleństwo jeszcze się nie urodziło, ale też coraz częściej zastanawiam się jak to będzie. Zazdroszczę postawy męża i mam nadzieję, że mój też będzie taki pomocny a ja będę szczęśliwa i zadowolona jak ty.
    Pozdrawiam,
    diabelnieanielska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki mąż to skarb, wiem coś o tym, bo mój jest cudownym tatusiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas to samo, tata mojego syna Filipka spisuje sie na medal, jestem z niego strasznie dumna ze jest takim wspanialym tata :)

    OdpowiedzUsuń